Aptus zdał egzamin

24 lutego 2018

O firmie Aptus słyszałam jedynie z opowieści znajomych, albo z mediów społecznościowych w jakich się obracam. Kilka razy zastanawiałam się nad kupnem kilku produktów tej firmy, ale nigdy nie zdecydowałam się na konkretną rzecz. Powodem była moja niepewność. Nie wiedziałam czy dany produkt zasmakuje kluseczce.

Pewnego dnia, po powrocie z pracy sprawdziłam naszą pocztę e-mailową, na której pojawiła się ciekawa wiadomość dotycząca testów. Oczywiście najpierw przeprowadziliśmy z panią Sylwią krótką rozmowę, a dopiero potem trzymałam w ręku małą paczuszkę, w której znajdowały się... próbki Aptus (Oripru oraz Apto-Flex).
Wielu z Was pewnie się zastanowi i powie "ale jak to próbki? przecież po nich nic się nie stwierdzi". Powiem szczerze, że na początku sama tak zareagowałam. Po chwili jednak przemyślałam całą sytuację i postanowiłam przygarnąć małe saszetki - czemu? 
Odpowiedź jest bardzo prosta - po co mi produkt pełnej gramatury, jeśli na przykład: nie zasmakuje on mojemu psu? Wtedy i tak nic nie stwierdzę, bo nie zmuszę Goyi do spożywania produktu, który jej nie podchodzi. To byłoby trochę wredne, patrząc na to, że jako dziecko nie lubiłam jak babcia dokładała mi znienawidzony przeze mnie szpinak do obiadku, mówiąc przy tym ,,masz, jedz wnusiu, na zdrowie". I wtedy nie byłam pewna, czy brzmiało to prawdziwie, czy sarkastycznie. Ale spokojnie - szpinak polubiłam, aczkolwiek musiałam do niego "dorosnąć".
Postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie szampon Oripru Aptus. Powiem szczerze, że dobór produktu pielęgnacyjnego dla Goyi jest niebywale trudnym wyzwaniem. I tutaj się przestraszyłam. Widząc kilka próbek obawiałam się, że ich zsumowana zawartość nie wystarczy nawet na jedną kąpiel. 
Ku mojemu zaskoczeniu było inaczej. Szampon fajnie się pieni i rozprowadza po psiej sierści. Ma naprawdę przyjemny zapach, choć trudno mi go z czymś konkretnym porównać. Dodatkowo muszę napomknąć, że Goya nawet kilka dni po kąpieli wygląda jak baranek. Zwykle loczki utrzymywały się u niej maksymalnie 2 dni po kąpieli, a później sierść się prostowała. Dzisiaj mija tydzień od kiedy ją kąpałam, a ona nadal ma kędziorki...
Następnie przyszedł czas na Apto-Flex, czyli syrop na sprawne stawy i nie tylko... Syrop ma bardzo przyjemny, słodki zapach. Konsystencją i barwą przypomina miód. W składzie zawiera żurawinę, która działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwutleniająco. Wpływa na mózg, jamę ustną, żołądek, jelita, serce, układ moczowy, nowotwory oraz zmniejsza użycie antybiotyków i zapobiega rozwojowi lekooporności.
Pierwsze podejście nie było udane. Goya podeszła, powąchała zawartość saszetki, po czym się oddaliła. Nie zmuszałam jej. Następnego dnia znów próbowałam podać psu syrop prosto z saszetki, ale znów nie było żadnej reakcji. 
Od razu zmieniłam taktykę podawania suplementu. Wylałam syrop na mały talerzyk, postawiłam go na podłodze i zawołałam kluskę. Tym razem śmiało zlizała Apto-Flex, ba! - w trybie ekspresowym. Kolejne próby podawania syropu na talerzyku były przez Goyę równie pozytywnie odebrane. 
Śmiało mogę stwierdzić, że próbki zdały egzamin, czyli... zasmakowały psowatej. 
Nie wspomniałam o skuteczności i działaniu obu produktów, ponieważ nie można ich zauważyć i stwierdzić posiadając jedynie próbki. Tutaj jedynym celem było ustalenie faktu, czy dany produkt odpowiada mojemu psu, czy też nie. 
Jeśli mam możliwość otrzymania próbek, to zawsze korzystam z tej okazji. I mam nadzieję, że wielu z Was ma podobne podejście do sprawy. Są produkty, które niekoniecznie muszą pasować naszemu zwierzakowi - podobnie jak produkty, które nie zawsze odpowiadają nam...

Próbkę możesz zamówić >TUTAJ<

1 komentarz: